Każdy Twój komentarz czytam, z każdego mam ogromną satysfakcję.
Jeśli podoba Ci się u mnie, dodaj się do obserwatorów.
Na pewno Cię odwiedzę.

niedziela, 22 marca 2015

Tym o tej, czyli jerychońskie dziadostwo.

Witam Was! 

Niestety czasem zdarza mi się trafić na totalnego bubla. :) Dziś prezentuję Wam większego kaszalota niż ja po mixturze cytrynowej, a mianowicie Timotei with Jericho Rose.  Szampon Moc i Blask, włosy normalne 100% naturalnych ekstraktów, bez parabenów, bla bla bla... Fajny miał być.
Może wypiszę plusy jakie u niego znalazłam:
- dosyć przyjemny zapach, choć szampony Timotei są chyba robione na jedno kopyto,
- wygodna butelka z fajnym dozownikiem, na klik,
- przezroczysta butelka, dzięki której kontrolujemy ilość zużytego produktu,
- w miarę dobrze oczyszczał włosy,
- cena i dostępność.
To chyba tyle dobrego.
No ok, trochę zalet ma, ale cóż to są za zalety skoro jedna jego wada przykrywa całe dobro (zło czasem wygrywa). Przejdę może do sedna, po tygodniu stosowania (myję włosy co dwa dni), dziwnie zaczęła swędzieć mnie skóra głowy, ale myślę sobie, może czas znowu się odświeżyć. Umyłam włosy i dalej to samo.

Gdzieś przy bliższym spotkaniu z lustrem zauważyłam te nieszczęsne białe plamki na włosach, łupież. Ale wiecie co, to nie  był łupież zwykły, to jakieś monstrum było, które płatami mogłam odrywać. Po zmianie szamponu problem zniknął. 
Niestety, ale jest to kolejne podejście do firmy Timotei, które kończy się katastrofą. Dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi i już trzeci raz nie wejdę. 
Piszę tego posta, dla osób, które będąc w drogerii lub innym sklepie, który ma w asortymencie ten szampon, aby przemyśleli ten zakup.  Nie jest to z pewnością produkt do codziennego stosowania. Na szczęście mój facet, próbuje go zużyć używając dwóch szamponów naprzemiennie.
Szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej, ale mogłam oddać szampon mojej współlokatorce, która małpuje wszystko począwszy od kosmetyków, po sposób układania garnków w szafkach, może by się oduczyła dziwnej manii. :)








Nie znam się tak dokładnie na składach kosmetyków , ale może ktoś podpowie co tak może uczulać.

Czy ktoś z Was ma podobne przeżycia z tym produktem, a może dla mnie tylko "jerychońskie cudo" nie jest wskazane?
Pozdrawiam

Gabi



14 komentarzy:

  1. ja za timotei jakoś nie przepadam, a tego produktu to już na pewno będę unikać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już będę omijać szerokim łukiem tą firmę. Zawsze mi coś u nich nie pasowało.

      Usuń
  2. Timotei jest mocno przereklamowany...Ja nigdy nie trafiłam na dobry kosmetyk tej firmy, więc i nie dziwi mnie Twoja negatywna recenzja;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze tyle są na rynku, a takie badziewie za przeproszeniem wypuszczają. :) mogliby się postarać

      Usuń
  3. ja bardzo nie lubię timotei... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedyś częściej używałam tę markę, a teraz nie pamiętam kiedy coś z Timoteia miałam, widzę, że całe szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam jeszcze nic z tej firmy, szkoda, że wywołał tak paskudny łupież ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie szampony czy maski timotei też się nie sprawdzają

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedyś często używałam timotei i raczej nie miałam problemu z tymi szamponami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam i mogę podsumować jednym słowem - bubel. Taki zachwalany w reklamach a jednak Timotei mi nie służy i widzę, że nie jestem sama ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, też jestem w gronie osób, dla których to bubel. Reklama do wszystkiego potrafi zachęcić, jeśli jest dobrze zrobiona. :)

      Usuń
  9. Ja jakoś nie przepadam za ich szamponami, miałam ich kilka i każdy był kiepski:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie twierdzę, że wszystkie ich szampony są złe, ale ja więcej się przekonywać nie będę.

      Usuń